niedziela, 10 listopada 2013

♥ I wciaz ja kocham (ksiazka) / Dear John (book)




 Opis z tyłu książki: „John Tyree dokonuje wyboru - nie widząc szans na zdobycie wyższego wykształcenia, po ukończeniu szkoły średniej zaciąga się do armii. Przechodzi szkołę prawdziwego, męskiego życia, nabiera pewności siebie, której dotąd mu brakowało. W czasie przepustki spotyka Savannah – dziewczynę swoich marzeń. Młodszą o dwa lata studentkę pedagogiki, wolontariuszkę, która z grupą przyjaciół, w ramach akcji dobroczynnej, buduje domu dla ubogich. Na przekór wszelkich okolicznościom, pomiędzy obojgiem rozkwita miłość. Savannah przyrzeka czekać na ukochanego, dopóki nie minie okres jego służby…”

 Za najlepsze dzieło Nicholasa Sparksa uchodzi Pamiętnik i pewnie zawsze już tak pozostanie. Uznany jest też on za najlepszą ekranizację jego dzieł. Zgadzam się – Pamiętnik jest dziełem wyjątkowym, chwytającym za serce, pozostającym na długo w pamięci i prawdziwym. Ale czołowe miejsce w moim sercu zajmuje właśnie I wciąż ją kocham.

 Najpierw miałam okazję obejrzeć film. Szczerze mówiąc, nie pamiętam okoliczności, w którym zobaczyłam go po raz pierwszy. Ale pamiętam, że w sumie obejrzałam go dokładnie 4 razy od początku do końca, zawsze w połowie zaczynałam płakać i nie potrafiłam przestać do samego końca. Książkę zamówiłam w bibliotece 28 lipca, czekałam aż do 4 listopada na realizację zamówienia. Połknęłam ją. Nie jest to w gruncie rzeczy nic nowego, zdarza mi się to całkiem często. Szczerze mówiąc trochę się bałam. Bałam się, że książka nie sprosta moim oczekiwaniom. Że film wzruszył mnie, jak żaden inny, a książka okaże się rozczarowaniem. Ale tak nie było. Jestem zwolenniczką książek. Zawsze będę woleć książki od filmów. Żałuję, że nie przeczytałam książki przed obejrzeniem filmu, bo postaci Johna i Savannah potrafiłam sobie wyobrazić tylko jako Channinga Tatuma i Amandy Seyfried, podczas gdy ich opisy w książce prezentowały się zupełnie inaczej. Na szczęście nie było to praktycznie żadną przeszkodą w odbiorze historii.

 Wiedziałam, że zakończenie będzie się różnić od filmowego. Wyczytałam to chyba w ciekawostkach dotyczących filmu na filmwebie. I cieszy mnie ta zmiana. Nie lubię dobrych zakończeń, ale gdyby go nie było w filmie… Myślę, że byłby dla mnie zbyt tragiczny, by kiedykolwiek do niego wracać. Ale w książce wszystko jest tak, jak być powinno, mimo nieszczęśliwego zakończenia.


 Staram nie odnosić się dzieł do swojego prywatnego życia. Nie tutaj, ale… I wciąż ją kocham, szczególnie książka… Ma dla mnie ogromne prywatne znaczenie. Wiem, że to co zaraz napiszę zabrzmi patetycznie, ale… Jestem Johnem. Nie tak zupełnie, ale w ogromnej części. Jedyny chłopak, którego kiedykolwiek kochałam, poszedł naprzód ze swoim życiem, jest w szczęśliwym związku, a ja tkwię w impasie rozważając „co by było, gdyby…”. Na dodatek, gwoździem do naszej trumny była choroba kogoś z mojej rodziny. Ta historia jest moją kotwicą. Mimo, że mam świadomość, że nie zasługuje na najwyższe noty zarówno w kategorii filmowej, jak i literackiej, jest dla mnie niezwykle ważna. Bo uświadamia mi, że nie spotkało to tylko mnie. A świadomość, że nie jest się wyjątkowym w swoim cierpieniu pomaga się z nim pogodzić. 

3 komentarze:

  1. Chętnie bym przeczytała gdybym miała dostęp do polskich książek ;/ co powiesz na wspólna obserwacje?
    patyskaa.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Nominuję ten blog do Liebster Blog Award :)
    Więcej informacji tutaj: http://cassiemiedzyksiazkami.blogspot.com/2014/06/powrociam-liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© ♡ l'atelier de beauté ♡, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena